job situation/sytuacja pracowa… going into mission field/wyprawa w pole misyjne…
Koniec roku już tak bardzo blisko! Pamiętam jego początek jakby to było wczoraj. Mam wrażenie, że czas leci naprawdę szybciej niż kiedyś, a ty?!
Na samym początku roku 2022 zapisałam sobie kilka modlitw 'większych', te dwie (zobacz zdjęcie) na start, trzecia o moją rodzinę. Na te dwie Bóg w tempie expresowym odpowiedział (po datach modlitw i datach przy ich odpowiedziach widać to wyraźnie)!! Wszystko zadziało się tak szybko i trochę jakby poza mną, że do dziś na wspomnienie tego jestem w szoku.
Sprawę pracy połączył z wyjazdem misyjnym. Zupełnie NIE SPODZIEWAŁAM się takiego obrotu spraw! Pracę 'straciłam' bo nie przedłużono mi kontraktu przez wyjazd misyjny, którego się zupełnie nie spodziewałam (ale styczeń mnie zaskoczył!). Niesamowite jest to, że kontrakt w pracy akurat mi się kończył gdy pojawiła się sprawa wyjazdu na misję- nie rok czy pół wcześniej, ale akurat wtedy. Dzięki temu też miałam możliwość przez ponad dwa miesiące na spokojnie przygotować się do wyjazdu i wspomóc mój Zbór na Zagórnej 10 przy pomaganiu uchodźcom z Ukrainy, których gościliśmy zapewniając im noclegi i wyżywienie.
Tak właściwie nie wiem nawet skąd pomysł z modlitwą o misję pojawił się u mnie? Zapisałam tylko 'wyprawa w pole misyjne (gdzie? czy w koło mnie czy gdzieś dalej)... i znalazłam się najpierw pomagając lokalnie przy uchodźcach a potem już na koniec kwietnia byłam w Ugandzie, a dokładnie w Misjąfryka! W międzyczasie o pracę też Bóg zadbał, bo przygarnęło mnie małżeństwo mi zaprzyjaźnione (z rodziny duchowej na Zagórnej 10) i zatrudniło u siebie na cały czas moich działań misyjnych, które okazało się, że ciągle trwają (od czerwca do końca tego roku w Polsce) i jeszcze -szacunkowo- ok. pół roku potrwają, bo w styczniu wracam do Ugandy wspierać w działaniach misję NazinaNGO.
Morał z tej historii jest taki- gdy się modlisz Bóg to SŁYSZY I ODPOWIE, tyle, że po swojemu i w swoim czasie. Jeśli modlisz się "Panie, użyj mnie" On to zrobi, tylko wiedz, że może to być (i pewnie będzie!) wielkim zaskoczeniem dla Ciebie jak to zrobi, czyli kiedy, w jakich okolicznościach, itd., itp.
Czy pomodliłabym się dziś tak samo jak na początku roku 2022, gdybym znała obrót spraw? Mam dni gdy myślę, że na pewno TAK, ale są i dni gdy myślę, że na pewno NIE (najtrudniejsze było to, że musiałam opuścić swoją najlepszą ever stancję i pożegnać się z najlepszym wynajmującym mi ją człowiekiem, bardzo za tym miejscem tęsknię i ciągle jeszcze pojawia się łza na policzku). Mam zamiar jednak modlić się nadal, tylko może z większym zastanowieniem nad tematem i doborem własnych słów, jednak też z odwagą odnośnie tego co mi leży na sercu i zaufaniem, że Bóg WIE NAJLEPIEJ co, jak, kiedy, po co i dlaczego... :).
Pierwsza zasada w 2023 jest taka, by nie zatrzymywać się przy tym co poszło źle w 2022. Bóg ma plan. Ufaj Mu. Amen 🙂
... taka, że nie wszystkie posty zostawiam tu, niektóre są umieszczane w odpowiedniej zakładce, stąd zachęcam do zaglądania w nie regularnie. Może wyglądać na to, że nic tu nie klikam, bo nie wyskakuje tzw. nowy post, a on po prostu jest gdzie indziej :).
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie życząc spokojnej końcówki roku 2022 i spokojnego wejścia w rok 2023, najlepiej z Bogiem oczywiście :).
PS. Dla mnie to był rok pełen podróży tak małych jak i dużych. Kolejny zapowiada się podobnie, ale co się dokładnie zadzieje to sam Bóg wie, a ja chcę Mu tylko ufać...
…słyszę w koło narzekanie, a to na ceny ryby świątecznej, a to na ceny lub wygląd choinek, a to znów drogie prezenty, naprawdę sporo takich wypowiedzi. Kolejny rok śnieg jest, tylko nie na Święta Bożego Narodzenia, „nic nie jest stałe”, „ten rząd robi wszystko na gorzej”, „kiedyś to były przynajmniej białe święta!”, „a pamiętasz jak fajnie było gdy karp pływał w wannie?”, itd., itp.
Czuć zawód, smutek, narastającą frustrację… i tak sobie myślę, że rzeczywiście jeśli ten czas świąteczny opiera się na powyższych fundamentach i jeśli to wszystko jest sednem tegoż czasu, to ludzie są skazani (!) na coroczną właśnie frustrację, zawód, niezadowolenie, coraz większą pustkę. A jakie to piękne, że każdego roku niezmienna radość może być z tego co i Tego Kto jest w nazwie tego czasu: Bóg przyszedł na świat w konkretnym celu i z konkretnym przesłaniem, prezent, który nigdy nie podrożeje bo jest darmowy, który nigdy nie zawiedzie bo jest stały, niezmienny w swoim przekazie i znaczeniu, który nigdy nie spowszednieje gdy się Go z sercem szczerze otwartym przyjmie, bo przemienia życie definitywnie i z każdym nowym dniem… Brzmi zbyt piękne by było prawdziwe? A jednak jest- piszę z osobistego doświadczenia. Dostałam możliwość rozróżnienia tych dwóch sytuacji bo postanowiłam kiedyś przyjąć ten Prezent, który pokazał mi wszystko nowe…
Apokalipsa 19:5-7
I rzekł Zasiadający na tronie:
«Oto czynię wszystko nowe».
I mówi:
«Napisz:
Słowa te wiarygodne są i prawdziwe».
I rzekł mi:
«Stało się.
Jam Alfa i Omega,
Początek i Koniec.
Ja pragnącemu
dam darmo pić ze źródła wody życia.
Zwycięzca to odziedziczy
i będę Bogiem dla niego,
a on dla mnie będzie synem.
… Tak więc przyszedł czas pakowania. Powrót do Ugandy tuż tuż! Tym razem wygląda to trochę inaczej, jako, że i na dłużej niż 2 miesiące lecę i w innym miejscu będę usługiwać pomocą, a mianowicie będę ulokowana w mieście Fort Portal w Ugandzie Zachodniej. Jest to najchłodniejsze tam miejsce, często jest pochmurno i pada deszcz. Zabieram więc kalosze, kurtkę przeciw deszczową, cieplejszy sweter, dżinsy (mój ulubiony ciuch ;p), ale i trochę sukienek i spódnic musi być, bo tak kobiety chodzą w Ugandzie odziane.
Kalosze sprawdzone w jesienne dni na polskich leśnych drogach i ścieżkach, kurteczka zaliczy sprawdzian już w Ugandzie!
Walizki gotowe- jedna na moje rzeczy a druga na rzeczy dla tych, do których lecę, czyli minimalnie dla misjonarzy, a reszta dla dzieciaków (to piękne, że na pierwszym miejscu są potrzeby ich podopiecznych)- książeczki, przybory do pisania, malowania, itp., itd. Jak ja to wszystko zabiorę?! Ale bardzo się cieszę, że mogę zabrać to wszystko co chciałam, a nie mogłam ostatnio. Ci do których lecę czekają bardzo i z wdzięcznymi, radosnymi serduchami na te podarunki.
…jest ich coraz więcej :D! Bylebym tylko dała radę je zabrać wszystkie z sobą!!!
Czuję się gotowa na nadchodzące nowe wyzwania misyjne :D. Będę wspierać Rinnah z misji NAZINANGO ucząc dzieci w otworzonym przez nią nieco ponad rok temu przedszkolu i zeróweczce, oraz troszkę szkolić nauczycieli tam zatrudnionych (dzieląc się swoimi umiejętnościami i zdobytą na studiach wiedzą odnośnie nauczania maluchów). Przede wszystkim NAUKA PRZEZ ZABAWĘ! Ja mam zamiar się bawić, nie pracować, a jeśli ja będę się dobrze bawić to i dzieciaki będą :D! Inny system niż w PL ;p.
Niesamowite jest to, że edukacja w Ugandzie jest płatna już od najniższego szczebla i to ta państwowa! W tak biednym kraju trzeba płacić za naukę w przedszkolach i szkołach publicznych! Dlatego też jest tam kilka misji, które biorą ubogie dzieci, zazwyczaj sieroty lub półsieroty, i opłacają im tak naukę w swoich placówkach jak i zapewniają porządne wyżywienie (czyli więcej niż bardzo często jeden i ten sam posiłek przez 7 dni w tygodniu!), przybory szkolne i gdy trzeba zakwaterowanie w internatach. Również opłacają edukację w innych placówkach szkolnych, tych publicznych, jeśli nie mają już miejsca u siebie.
Leci ze mną oczywiście polska małpka Poldek!
tu Poldek leci do Londynu na swoją pierwszą ever wyprawę! 😀
DZIĘKUJĘ WAM wszystkim, którzyście mnie obdarowali tyloma rzeczami, od koralików, przez książki i naklejki dla dzieci po olejki eteryczne przeciw komarom i walizki… YOU ROCK MY WIRLD SO THAT I CAN ROCK THEIRS. God bless you all!!!
Przeto, póki czas mamy, dobrze czyńmy wszystkim,
a najwięcej domownikom wiary.
-Galacjan 6:10
Poldek – tak dostał na imię będąc na ziemiach Brytyjskich, a dokładnie w sercu Londynu! Poleciałam z nim w odwiedziny do mamy i tak wyszło fajnie w rozmowie, bo mama zainteresowała się jak ma na imię, a ja nie wiedziałam tego jeszcze :).
Poldek to polska małpka, którą znalazłam w Warszawskim lesie tej jesieni. Leżało takie to biedne, porzucone, brudne, niechciane, wypatroszone, więc zajęłam się tym znaleziskiem. No, najpierw zostawiłam pod drzewem, kolejnego dnia podniosłam i posadziłam na tymże wczesnojesiennym drzewie. Jeszcze innego dnia, będąc na kolejnym spacerze, popatrzyłam na nią zastanawiając się czemu nikt jej nie zabiera, tej biednej maskotki i… przyszła mi myśl by ją zabrać z sobą do Ugandy jeśli nikt jej stąd nie zabierze na dniach. Po kilku dniach małpkę ktoś przewiesił na inne drzewko więc postanowiłam jeszcze poczekać z zabraniem jej. Następnie koleżanka (cudowna osoba) będąc tam na spacerze ze swoją córeczką zrobiła zdjęcie jak maskotka wisi na drzewie przy innej drodze leśnej i posłała mi to; a więc znów ktoś ją przewiesił. Postanowiłam ją zabrać zatem przy najbliższej okazji. Tak jak pomyślałam, tak zrobiłam. Wyprałam ją solidnie kilka razy, wypchałam watą, zszyłam i… polska biało-czerwona małpka z jedną nogą (drugą straciła w nieznanych okolicznościach- w ogóle jej przeszłość jest jedną wielką tajemnicą!) stała się moją towarzyszką podróży.
Tak się złożyło, że jednak wylot do Ugandy nie był jej pisany jako ten pierwszy, gdyż na początku grudnia wybrała się ze mną w odwiedziny do mojej mamy, która mieszka w centrum stolicy Anglii. Tam też właśnie dostała swoje imię – Poldek. Polski Poldek spisał się dzielnie, podróż w obie strony zniósł świetnie, tempo zwiedzania też!
Miasto bardzo mu się spodobało, zapoznał kilkoro przyjaciół i trochę smutno było ich opuszczać, ale takie życie podróżnika…
Stwierdzam więc, że super z niego podróżnik i na misja Uganda 2023 jest gotowy! Spotka tam wiele dzieci, które pewnie będą chciały mi go zabrać, ale im się nie uda ;), przeżyje ciekawe przygody i wróci by stać się sławną polską małpką, która będzie wnosić dużo dobrego, pozytywnego i ciekawego w życie tak dzieci jak i dorosłych.
PS. Poldek bardzo lubi oglądać football z czego niesamowicie się cieszę :D!!!
Do UG lecimy w styczniu… miejcie mnie w modlitwach.
Kocham jesień, jesienne spacery, kolorowe liście i kocham poezję, bo przez nią wiele z tego co dzieje się w koło mnie i we mnie mogę wyrazić przy pomocy słów…
Ojeeeej…
Po ponad pół roku znów coś się urodziło😃! Jakoś tak wena odeszła na chwilę i musiałam nie raz odpowiadać pytającym mnie osobom: „nie, nic nie napisałam w Ugandzie”, „nie, nadal nic nie mam po powrocie”. ALE wczoraj rano obudziłam się ze słowami PIELGRZYM i PIELGRZYMOWANIE i po prostu wiedziałam, że coś z tego będzie, że coś na papier przeleję z serca i głowy. To takie dziwne uczucie, którego nie potrafię opisać, te momenty gdy wiem, że coś we mnie się rodzi i niedługo będzie tego widoczny owoc na papierze. Tak więc JEST🙏🏼🙌🏼, mój pierwszy wiersz od ponad pół roku. Do tego zapisany w pięknym zeszycie, który dostanym od pewnej Bożej kobiety, siostry w Chrystusie Jezusie.
Chciałam się tym podzielić, bo fajnie jest dzielić się radosnymi nowinami😊.
Na fotkach mój 1🤎i 2💚tomik w wersji roboczej i już wydanej, oraz powstający właśnie 3🧡- będzie kontynuowany w Ugandzie…
moja poezja chrześcijańska
PS. Zdradzam tytuł i werset z Biblii, który jest do wiersza przypisany - pod zdjęciem :).
PPS. Tomik będzie otwierała modlitwa (nie wiersz), która powstała tuż po moim powrocie z Ugandy, niektórzy już ją znają🙏🏼.
Dnia 10.09.2022 miałam okazję podzielić się swoimi “opowieściami z Ugandy” w Rodzinnym miasteczku Łobez w lokalnym Zborze – Kościele Chrześcijan Ewangelicznych. Była to moja pierwsza prezentacja :). Uszy słuchających były zaciekawione, serca poruszone, a mnie Bóg podniósł ze zwątpień i bardzo wyraźnie pokazał, że ma dla mnie wyznaczoną drogę powrotną do Ugandy, bo na ten czas mojego życia ma tam dla mnie plan w konkretnym miejscu, wśród konkretnych osób i z konkretnymi zadaniami do wykonania…
Uganda Zachodnia, Fort Portal- tam jest misja w której będę służyć: https://nazinango.com/
Drodzy🤓,
Mój 2 miesięczny pobyt (maj-czerwiec) w Ugandzie zaowocował:
-nowymi przeżyciami
-spojrzeniem na siebie samą przez pryzmat zupełnie nowych doświadczeń i wyzwań życiowych
-nowymi znajomościami
-nowymi projektami, którymi mogę wspierać innych…
Mój pierwszy pobyt zakończył się wraz z końcem czerwca ale w sercu i głowie Uganda Zachodnia, tamtejsi ludzie, tamtejsze problemy i radości dnia codziennego zostały we mnie, mocno się zakorzeniając. Mam możliwość na powrót tam w styczniu 2023r. na pół roku (do możliwe roku!). Jestem potrzebna w małej misji młodej kobiety (Rinnah), która od 10 lat służy tam swoim czasem, zdolnościami, finansami, itd. tym, którzy są w tak wielu potrzebach. Służy rodzinom jak i maluchom, bo rok temu otworzyła preschool dla lokalnych dzieciaków, których rodzice nie mogą ich posłać normalnie do przedszkoli, bo edukacja państwowa jest w Ugandzie płatna już od pierwszego szczebla.
Podaję stronę jej misji: https://nazinango.com/
Moim zadaniem będzie głównie praca wolontaryjna z maluchami jako ich nauczyciel i opiekun, ale i z rodzinami w między czasie. Będę na pewno stamtąd dzielić się bieżącymi ich potrzebami, będę angażować się w projekty, które realizuje Rinnah, ale może i sama kilka zainicjuję… keep an eye on my pages 😉:
https://www.facebook.com/profile.php?id=100004353796171
https://annasiemczuk.pl/
https://www.instagram.com/annamagdalenasiemczuk/
https://www.youtube.com/channel/UCmfYTnMcevcj9MiDPChXAHg/featured
Patrząc na to dzieje się obecnie w moim życiu tu w Polsce, naprawdę wierzę, że na ten czas dobry Bóg powołuje mnie do pracy misyjnej w Ugandzie...
Są 2 strefy, w których potrzebuję wsparcia od tych z Was którzy mogą i chcą mi pomóc :):
-potrzebuję bardzo Waszych modlitw o to by Bóg mnie cały czas prowadził i chronił
-potrzebuję troszkę wsparcia finansowego (wylot tam jest ciągle bardzo drogi).
Jeśli ktoś chciałby poznać szczegóły moich wydatków z tym związanych, napiszcie proszę w messenger, whatsapp, mailu lub zadzwońcie, a przedstawię je z chęcią🤓.
PS. Gdyby ktoś chciał pogadać o mnie z kimś innym niż ja sama ;) zachęcam do kontaktu tu:
kontakt do mojego Kościoła/Pastora (Sławomir Foks):
info@zagorna.pl, tel. +48 507 766 396.
Gdyby ktoś miał na sercu wsparcie mojego wyjazdu misyjnego, dane poniżej:
wsparcie:
KECH I Zbór w Warszawie, Zagórna 10, 00-441 Warszawa
Fundusz Misyjny: 98 1600 1462 1895 5899 4000 0005 - tytuł przelewu "ANIA-UGANDA"
lub
Anna Siemczuk
Bank ING 56 1050 0086 1000 0097 2064 3221 - tytuł przelewu “Uganda”.
Dziękuję z tego miejsca KAŻDEMU za KAŻDE wsparcie i w KAŻDEJ formie, tak duchowej jak i materialnej.
Dziękuję mojemu Pastorowi oraz braciom i siostrom z KECH Zagórna10 Warszawa jak i KECH Łobez, którzy wspierają mnie w tych krokach działań misyjnych.
Dziękuję małżeństwu B&P Tutki, bo gdyby nie ich inwestycja we mnie, nie miałabym tego bloga, żadnego filmiku na Youtube, ani Soundcloud, itp., a to wszystko pięknie przyda mi się w Ugandzie, bym mogła Wam przedstawiać swoje tam chwile z życia pośród dzieci i lokalnych mieszkańców.
Dziękuję też Oli C., która tak z serca 'uparcie' widzi we mnie misjonarkę, tak uparcie, że zaczynam wierzyć, iż staję się nią powolutku ;).
Dziękuję Jagodzie Markiewicz z Ruch Chrześcijański MT28 za jej piękną wspierającą obecność w ważnych momentach mojego życia.
Uściski wszystkim,
Ania (Atwooki) :)
Poniżej urywki z wiadomości, wraz z filmikami i zdjęciami, które dostałam z serca Afryki – Ugandy, gdzie na mnie już czekają :D…
Drodzy, niektórzy wolą słuchać niż czytać, lub po prostu mają na to lepiej wygospodarowany czas podczas wykonywania codziennych obowiązków.
Dzięki takim osobom jak bardzo inspirująca Jagoda Markiewicz, która od lat prowadzi audycję "Akademia Pięknego Życia" w Radio Chrześcijanin, można po prostu posłuchać wielu ciekawych historii życiowych. Ja niedawno miałam zaszczyt znów gościć u niej w audycji, tym razem opowiadając nie o swojej twórczości poetyckiej, a o czasie na misji w Zachodniej Ugandzie. Miesiące maj i czerwiec spędziłam angażując się w działania MisjAfryka - https://misjafryka.wordpress.com/
ZAPRASZAM do wysłuchania :)...